czwartek, 15 marca 2012

CeBIT 2012

Robothespian

Po powrocie z CeBITU:
  • Ogólnie targi sprawiają wrażenie bardziej takich dla przedstawicieli biznesu, którzy chcą nawiązać nowe kontakty, niż takich gdzie prezentuje się nowinki technologiczne dla szerokiej publiczności. Tysiące producentów sprzętu, głównie z Chin, czeka tylko by sprzedać komuś 100 tysięcy, dajmy na to, klawiatur. Niebezpiecznie było rozpoczynać z nimi rozmowę, bo kończyło się zawsze propozycją wymiany wizytówek, pytaniami o kondycję rynku w Polsce i ile też nasza firma chciałaby danego sprzętu kupić.
  • Wyjątkiem jest hala Labu, gdzie prezentowane są między innymi roboty. Podobał mi się śpiewający Robothespian. Zagrałem w Asteroids sterowany ruchem gałek ocznych (i udało mi się dojść do 12 poziomu). W tym miejscu żałowałem, że mieliśmy tak mało czasu.
  • Stoisko Uniwersytetu Warszawskiego, z interfejsem mózg-komputer okazało się prawdziwym sukcesem. Spędziliśmy tam prawie dzień, w ostatnich godzinach przygotowując jeszcze materiały do prezentacji z SignalMLa, który dla nich implementowaliśmy. Widziałem, że stoisko ściągało tłumy i rzadkie były chwile gdy nikt się nim nie interesował. Mocny kontrast ze stoiskami innych uniwersytetów i jeszcze bardziej polskich województw. Tam tłumów nie widziałem.
  • Przed wyjazdem wszyscy prosili nas o gadżety, dostawaliśmy nawet zamówienia na pendrive'y. Jak dla mnie to jakaś legenda, nikt na targach drogiego sprzętu nie rozdawał. Mam wrażenie, że zdarzały się konkursy i wydarzenia, gdzie można było zdobyć coś cenniejszego (widziałem ludzi, którzy chodzili z piłkami z logiem Microsoftu), ale to były wyjątki. W ciągu niecałego dnia, jaki mieliśmy na zwiedzanie, na nic takiego nie natrafiliśmy.