niedziela, 5 maja 2013

Dzień w Sztokholmie


Wyjechałem na jeden dzień do Sztokholmu. Przeprowadziłem prezentację naszej aplikacji u klienta. Poszło nieźle, a potem zostało mi jeszcze pół dnia na zwiedzanie miasta. Wiele oczywiście nie zobaczyłem. Czasu starczyło, żeby pojechać na Stare Miasto i trochę po nim pochodzić.

Ogólne wrażenia - bardzo mi się tam podoba. Nie ma olśniewających zabytków, ale to co jest, jest zadbane i ładne. Centrum miasta położone jest na wyspach. Królewski zamek znajduje się na brzegu morza.

Podobały mi się stacje metra, każda w innym stylu. Jedna na przykład zamalowana była dziecięcymi rysunkami. Inna pomalowana była w las. To co mi się na pewno nie podobało, to ceny. Jest bardzo drogo. Bilet na szybki pociąg na lotnisko kosztował 273 SEK (czyli około 130 złotych), szwedzka czekolada 25 SEK.

Podróż minęła bez większych przygód. Przeleciałem z najmniejszym w życiu bagażem głównym (ważył mniej niż 4 kg). Nauczyłem się, żeby nie przyjeżdżać za wcześnie na lotnisko w Krakowie. Na krajowym terminalu (zaczynałem od lotu do Warszawy) nie wpuszczają pasażerów za bramki, dopóki poprzedni samolot nie odleci. W ogóle gdyby nie te bramki to krakowski krajowy terminal byłby zupełnie jak dworzec PKS, a nie lotnisko.

Do Warszawy poleciałem pierwszy raz turbośmigłowym samolotem. Lot trwał 35 minut, na pełnej wysokości lecieliśmy może kilka. W samolocie do Sztokholmu poznałem Panią ze Szwecji, która radziła sobie ze stresem dużo mówiąc. Zobaczyłem wszystkie jej zdjęcia z ostatnich miesięcy. Dwa razy wakacje i pięć kotów. Właściwie to było miłe, też lepiej zniosłem lot dzięki rozmowie. Odzwyczaiłem się od latania i jak zawsze po dłuższej przerwie byłem zestresowany.

Trochę zdjęć ze Sztokholmu w mojej galerii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz