![]() |
Promenada nad Mekongiem |
Artykuł był jednak bardziej o współczesnej historii. O kolejnych "wyzwolicielach" Phnom Penh - Czerwonych Khmerach, którzy pod pozorem ewakuacji miasta wypędzili jego mieszkańców, mordując opornych. Dwa miliony ludzi zostało wygnane na wieś, gdzie miało pracować w "kolektywnych gospodarstwach rolnych". W ciągu zaledwie kilku dni Phnom Penh zmieniło się miasto duchów. Kiedy kilka lat później połączone siły armii wietnamskiej i odstępców z ruchu Czerwonych Khmerów zajęły stolicę, ludzie tutaj musieli zacząć od początku. Ci którzy przeżyli wracali często już nie do własnych domów, bo te były zajęte przez innych.
Przyjechałem tu mając w głowie takie obrazy i spodziewałem się... no właśnie czego? Równie dobrze mógłbym doszukiwać się śladów wojny we współczesnej Warszawie - one oczywiście tam są, ale widoczne tylko wtedy gdy się ich szuka. Współczesne Phnom Penh jest żywe i energiczne. Z miast które wcześniej widziałem, najłatwiej mi je porównać z Mandalajem w Mjanmie. Podobny uliczny chaos, mieszanina piękna i brzydoty, świątyń i bazarów.
Centrum miasta to odnowiony Pałac Królewski i promenady nad Mekongiem, gdzie wieczorami gromadzą się turyści i lokalni mieszkańcy. Ci ostatni przychodzą tu złożyć ofiary w jednej ze świątyń, ale także sprawdzić przyszłość. Jest tu nad rzeką cała alejka gdzie siedzą wróże, przepowiadają z kart, rąk i czego jeszcze popadnie.
![]() |
Wróżenie z kart |
![]() |
Więzienie Tuol Sleng |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz