wtorek, 27 września 2022

Południe Bali w skrócie

Po wyjeździe z Ubud drugą połowę tygodnia na Bali spędziłem w Kucie. Opiszę to dosyć skrótowo. Minął już miesiąc od powrotu z Indonezji, a niesprawna prawa ręka po niedawnej kontuzji wymusza na mnie bardziej zwięzłe pisanie.
  • Spodziewałem się tłumu ludzi i Kuta mnie przyjemnie zaskoczyła. Na Plaży Kuta było sporo ludzi ale bez tłoku. Plaża Jerman, bardziej na południe, była prawie pusta.
  • Wieczorami przychodziłem obejrzeć zachód słońca i posiedzieć trochę nad oceanem, już po zmroku. Potwierdzam, że zachody słońca w Kucie są niesamowite.
  • Jednego wieczora chciałem pojechać i obejrzeć zachód w inny miejscu - pod świątynią Tanah Lot. Ta świątynia znajduje się na nadmorskiej skale, można do niej przejść z lądu wyłącznie w czasie opływu. W czasie zachodu słońca jest podobno najpiękniejsza. Niestety mój kierowca z hotelu spartolił. Wydawało się, że przyjął do wiadomości gdzie ma jechać, ale pochłonęła go własna opowieść o jeździe do świątyni Uluwatu. Do tego stopnia, że pojechał na południe zamiast na północ. Kiedy zwróciłem mu uwagę było za późno. Utknęliśmy w gigantycznych korkach w Denpasar. Na miejsce dotarliśmy już po zmroku.
  • Pojechałem do Tanah Lot następnego dnia jako pasażer skutera. Omijaliśmy korki jadąc chodnikami. W dziennym świetle świątynia jest także piękna, ale trafił mi się przypływ, więc nie można było wejść do środka.
  • Zwiedzałem też klify Uluwatu, na południe od Kuty, z kolejną świątynią. Tam też zostałem zawieziony na motocyklu, częściowo w rzęsistym deszczu. Na miejscu poza świątyniami i oceanem, kolejną atrakcją są stada makaków krabożernych. Na szczęście te w Uluwatu nie są tak rozzuchwalone jak tamte z Małpiego Lasu w Ubud.
  • Bardzo liczyłem, że wezmę udział w wypuszczaniu małych żółwi do oceanu. Zajmuje się tym Bali Sea Turtle Society, które z kilkugodzinnym wyprzedzeniem ogłasza zdarzenie na facebook-u. Wszystko zależy jednak od tego czy żółwie się wyklują czy nie. Kiedy byłem w Ubud czytałem o tym codziennie, ale po przyjeździe do Kuty nie miałem szczęścia.
  • Oczekiwanie na żółwie wpływało na moje plany, pewnie pojechałbym jeszcze gdzieś dalej, gdybym nie liczył na ogłoszenie wydarzenia.
  • Być może młode żółwie z BSTS zostały wykorzystane do prywatnego wydarzenia. Na plaży pierwszego wieczora zauważyłem duży ruch i pojemniki z żółwikami. Nie było ogłoszenia wydarzenia, ale pomyślałem, że coś mnie może ominęło. Okazało się, że to prywatne wydarzenie ku czci jakiegoś Johna, który zmarł (jak się domyślam).
  • W życiu bym nie pomyślał, że to pogrzeb. Obok hinduistycznego kapłana odprawiającego nabożeństwo siedział półnagi żulik popijając piwo. Dopiero kiedy zaczęli tam wrzeszczeć że to prywatne wydarzenie odsunąłem się. W samą porę, bo wspomniany żul oraz kilku innych kolegów zmarłego zaczęło atakować ludzi stojących albo przechodzących w pobliżu, odpychając ich. Przez moment wyglądało na to, że zacznie się bójka. Czy tak wygląda pogrzeb australijskiego surfera?
  • W piasku na plaży było tysiące maleńkich krabów, które kryły się do norek kiedy tylko ktoś się zbliżał. Idąc przez plażę cały czas widziałem ruch na granicy pola widzenia. Ale przyłapać kraba poza norką było bardzo trudno, choć czasem się udawało.
  • Na skałach po zmroku pojawiło się też sporo dużych krabów. Były one tak samo ostrożne i płochliwe jak te małe. Najbliżej udało mi się podejść na trzy metry.
  • Bardzo żałuję, że nie nagrałem ogromnego nietoperza, który zawisł w powietrzu na kilka sekund, pod dachem pawilonu restauracji. Niestety spóźniłem się, a potem już nie było okazji.
  • W Kucie poszedłem na masaż pleców. Wcześniej poszukałem w Internecie salonów z dobrymi ocenami. Kuta jest pełna salonów masażu, ale część to tylko przykrywka dla agencji towarzyskich, więc trzeba na to uważać. Po zmroku na ulicach pojawia się też trochę oczywistych prostytutek proponujących "masaż".
  • Oczywiście odwiedziłem pomnik ofiar zamachów z 2002 roku. W Kucie w trzech zamachach zginęły wtedy 202 osoby, w tym polska dziennikarka.
  • Kuta sąsiaduje z międzynarodowym lotniskiem Denpasar, podróż na lotnisko zajęła tylko 10 minut. Wcześnie rano wyleciałem do Dżakarty, która była moim ostatnim przystankiem przed powrotem do Polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz